Pełnosprawna kuchnia: poznańskie smaki kontra FOP
Do napisania
dzisiejszego tekstu zainspirował mnie wpis Agaty na prowadzonym przez nią blogu. Gdy
przeczytałem jak sobie radzi kulinarnie z karmieniem swojej córeczki Blanki, to
moja wyobraźnia zaczęła pracować… próbowałem sobie wyobrazić te wszystkie
potrawy, te mieszanki… a moje kubki smakowe bardzo chciały popróbować tych
smakołyków. Najchętniej pojechałbym na tydzień do Agaty i osobiście skosztował
jej kuchni. ;)
Ja nie jestem zbyt wybredny smakowo, potrawy dla
mnie nie muszą być wykwintne, byle by były smaczne. A jaki mam smak?
Pyry z gdzikiem http://www.zczuba.pl |
Jako małe dziecko jadłem praktycznie wszystko,
chyba nie było takiej potrawy której bym nie lubił. Oczywiście mama nie
katowała mnie szpinakiem czy innymi zieleninami, lubiłem np. ryż gotowany na
mleku z cynamonem i cukrem, kaszkę mannę i inne wyroby mleczne… mleko musiało u
nas być codziennie i z przyjemnością je wypijałem. Z potraw “konkretnych” to
tradycyjnie ziemniaki i do tego porcja mięsa – schabowy, drób (kurczak, kaczka,
indyk)… o dziwo – z kaczki czy indyka najbardziej lubiłem (oprócz uwielbianych
do dziś nóżek) szyjkę, a w szczególności… skórę wraz z tłuszczem. Dziś nie
cierpię tłustych potraw, a na samo wspomnienie tłuszczu z kaczki robi mi się
mdło. Ale wtedy miałem inny gust kulinarny. ;)
Ciąg dalszy wpływu FOP na codzienne żywienie >> Pamiętnik Tomasza Przybysza
Komentarze
Prześlij komentarz